Wspó³brzmienie zdarzeñ
Mariusz Kruk
kuratorka: Bogna B³a¿ewicz
Przed wystaw¹ z Mariuszem Krukiem rozmawia³a Bogna B³a¿ewicz
B.B.: Rozwiñ, proszê, tytu³ wystawy.
M.K.: Muszê tutaj nawi¹zaæ do pierwotnego tytu³u, który przez ró¿ne zawirowania trzeba by³o zmieniæ, czyli Symbioza przeciwieñstw. Na rzecz tej wystawy zmieni³em go na Wspó³brzmienie zdarzeñ. A rzecz siê opiera na tym, ¿e szukam zgodnoœci miêdzy sytuacjami czy przedmiotami, które siê z pozoru wykluczaj¹. Mam na myœli przeciwieñstwa, np.: twarde – miêkkie, ³adne – brzydkie; skrajnoœci. Jestem przekonany, ¿e pewne elementy s¹ rozrzucone po ca³ym œwiecie, a my je rozpatrujemy wed³ug naszych albo oczekiwañ, albo potrzeb – na przyk³ad: to jest przydatne, tamto jest nieprzydatne, to nam odpowiada w tym czasie, tamto nam ju¿ nie odpowiada albo jeszcze nam nie odpowiada. A ja szukam odpowiedzi na pytanie, co je wszystkie ³¹czy, jaki jest miêdzy nimi zwi¹zek emocjonalny, energetyczny czy jeszcze inny. Wracaj¹c do wspó³brzmienia zdarzeñ czy te¿ zjawisk, to jest to tym samym, co powoduje, ¿e te elementy s¹ równoprawne, poza naszymi oczekiwaniami. Czasami ustawiamy sobie hierarchiê czegoœ, ¿e to jest wa¿ne, tamto nie jest, ale to istnieje w œwiecie, jest form¹, jest faktem. Staram siê to zobaczyæ w ca³oœci. Jak to dzia³a? Rzeczy czy przedmioty banalne – pokazujê jako „niezwyczajne”, jako równie „niezwyk³e” jak te, które uwa¿amy za istotne dla nas. Zwracam uwagê na ka¿de istnienie tych form i zastanawiam siê, gdzie jest miêdzy nimi porozumienie, które z nich tworzy ca³oœæ.
B.B.: Jaki jest zwi¹zek pomiêdzy twoj¹ poprzedni¹ wystaw¹ w Arsenale pt. Pion a t¹ obecn¹? W za³o¿eniu mia³a to byæ jej druga ods³ona, wiêc jakie s¹ punkty wspólne?
M.K.: Tytu³ tamtej wystawy w zasadzie odnosi³ siê do rzeczy z pozoru banalnej. By³o na niej wiele elementów, które materialnie by³y pionami. Oczywiœcie, mo¿na by tu opowiadaæ o tej starej zasadzie, ¿e zaj¹³em siê tym, co zmierza z g³êbi ziemi do nieba – axis mundi. Ale czy to t³umaczenie jest konieczne? Jaka jest to kontynuacja? To, co w tamtej siê zaczyna³o, to by³o pewnego rodzaju przedstawienie skrajnoœci: bieli – czerni, dobra – z³a, moralnego – niemoralnego. Jednak muszê podkreœliæ, ¿e stosowa³em swoist¹ symbolikê. Na tej wystawie ta problematyka jest wzmocniona, to jeszcze bardziej widaæ, ¿e prezentowane uk³ady odwo³uj¹ siê do tego, co mo¿na okreœliæ jako pozytywne i negatywne.
B.B.: Czy znajdujesz nawi¹zania do realizmu mistycznego z czasów Ko³a Klipsa? Jeœli tak, to jakie, a jeœli nie, to czy tamta idea siê wypali³a, przesta³a ciê interesowaæ?
M.K.: Ona mnie interesuje przez ca³¹ moj¹ drogê, tylko przedstawiam j¹ w ró¿nym kszta³cie. Tej koncepcji siê trzymam, pokazujê œwiat jakby od podszewki. My to wtedy te¿ w ten sposób robiliœmy, ¿e pokazywaliœmy mo¿liwoœæ dysponowania form¹ w sposób, jak na tamte czasy, niepowszedni. Siêgaliœmy trochê do takich œwiatów, które mog³yby siê wydaæ fantastyczne, baœniowe, mistyczne, a ja to kontynuujê do tej pory. Wtedy by³a to te¿ dyskusja z pewnymi przyjêtymi prawdami. Byliœmy wówczas w Polsce takimi burzycielami porz¹dku, teraz mo¿na by to nazwaæ – postmodernistami, chocia¿ nie przyjmujê tego pojêcia w odniesieniu do Ko³a Klipsa czy do siebie teraz w taki sposób, jak to funkcjonuje wœród humanistów. Jest to bardziej obserwacja œwiata w jego przejawach, które zwykle szeregujemy, systematyzujemy, okreœlamy, opisujemy, hierarchizujemy, a ja zwa¿am na swobodê przemieszczania siê tych zjawisk. Coœ jest karygodne, ale przyjrzawszy siê temu bardzo dok³adnie, popadamy w pewn¹ w¹tpliwoœæ, czy nale¿y uznawaæ to za z³e czy bezwartoœciowe, nie znaj¹c ca³ego spektrum? Ale dla wygody ¿ycia tak siê to robi, bo dog³êbna analiza zjawisk mo¿e prowadziæ do bezruchu. Burzenie porz¹dków w sztuce czy dociekaniach intelektualnych mo¿e byæ intryguj¹ce, ale w praktyce ¿ycia bardzo ryzykowne i niebezpieczne.
B.B.: Czy assambla¿e tworzysz zamiast tradycyjnego malarstwa?
M.K.: To jest dla mnie doœæ k³opotliwe pytanie, bo nie rozwa¿am, czy odchodzê od malarstwa. Malarstwo jest dyspozycj¹ formy i barwy, rzecz oczywista – tak¿e przestrzeni czy perspektywy, coœ by siê tam jeszcze uzbiera³o po drodze… Ale nie jest to dla mnie istotne, ¿eby rozwa¿aæ technikê, w której siê wypowiadam. Nawet gdy malujê, nie jestem przywi¹zany do tego, by nazywaæ to malarstwem, w sensie klasycznym. Mnie interesuje i na p³aszczyŸnie, i w przestrzeni – forma. I j¹ stawiam tak jak mogê i uznajê. Wszystko zatem zale¿y od mojej intuicji, rozwa¿añ i umiejêtnoœci. W dzie³ach przedstawiam rzeczywistoœæ tak, jak j¹ czujê i widzê. W mojej opinii œwiat zidiocia³, uzna³em zatem, ¿e muszê mu dorównaæ. Jeszcze nie znam i nie dostrzegam fina³u tego zidiocenia…
Specjalne podziêkowania dla Magdaleny Kleszyñskiej
www.mariuszkruk.pl
mat. Galeria Miejska Arsena³
|